piątek, 14 stycznia 2011 | By: Kamil Kurowski

Sekunda wieczności

W otwarty wszechświat wypluwam
gorzkie kęsy świadomości
Rozpływają się w lekką masę nie-chcenia
Gorejąca łuna na horyzoncie.

Rozedrgana struna, zaledwie muśnięta
Twoim niedostrzegalnym wtedy ruchem
Wydobyła jedną nutę
I pokazała mi inicjały sensu.

W rozmytej muzycznie czasoprzestrzeni
Poczułem smak zapomnienia
Tak cudownie słodkiego
Jak nigdy wcześniej.

Niepowtarzalność chwili odtwarzam
W zepsutym dyktafonie codzienności.
wtorek, 11 stycznia 2011 | By: Kamil Kurowski

"Leo, why? For Money"

Pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl po wczorajszym ogłoszeniu werdyktu Złotej Piłki to właśnie te zawarte w tytule. Stały się one kultowe w okresie prowadzenia polskiej reprezentacji przez Beenhakera. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że główny powód przyznawania ZP w ostatnich latach to czysty marketing. Nominacja finałowej trójki – mimo, iż jestem osobą, którą w dzisiejszej piłce mało co jest w stanie zaskoczyć – była dla mnie skandalem. Znalazło się w niej trzech zawodników Barcelony, która w roku 2010 nie wygrała nic poza mistrzostwem Hiszpanii.

Pięć tytułów: za mało

Naturalne zatem dla obiektywnego kibica jest pytanie: gdzie w takim układzie zgubiono chociażby piłkarzy Interu, niepodzielnie dominującego na arenie europejskiej w Anno domini 2010. Nerazzurri zapisali na swoim koncie pięć trofeów pod wodzą Mourinho. Jak widać – nie wystarczyło. Głośnym echem w piłkarskim światku odbił się brak w trójce mózgu i machiny napędowej Interu – Wesleya Sneijdera. Holender poza kapitalnym sezonem w klubie, zaliczył także świetny występ na mundialu w RPA. Obok Robbena był czołową postacią reprezentacji, co udokumentował koroną króla strzelców i drugim miejscem na koniec turnieju. Nie uwzględniono w niej także Diego Forlana - MVP mundialu i jego najlepszego strzelca (ex aequo ze Sneijderem). Urugwajczyk wygrał ponadto z Atletico Ligę Europy, strzelił dwie bramki w finale, został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. W całych rozgrywkach LE trafił sześciokrotnie, a sezon zakończył z 28 bramkami na koncie. Pomijam już fakt, iż był autorem najpiękniejszego gola 2010 roku (wolej z meczu o trzecie miejsce z Niemcami – przypomniał mi trafienie Zizou również z woleja z finału LM). Jak widać – nie wystarczyło.

Sprzedajmy więcej koszulek

Czym kieruje się zatem federacja przyznając Złotą Piłkę? O to trzeba by zapytać pana Blattera i jego kolegów. Podejrzewam, że mieliby duży problem z udzieleniem odpowiedzi. Ja natomiast pokuszę się o tezę, iż przesądzają o tym kwestie marketingowe. Messi to świetnie sprzedający się produkt, a ta prestiżowa nagroda zwielokrotni jeszcze zyski dla ulubionego klubu pana Blattera, czyli Barcelony. Argentyńczyk podczas kluczowej imprezy sezonu, czyli mundialu – delikatnie rzecz biorąc – nie zaprezentował nic. Był największym rozczarowaniem spośród wszystkich „gwiazd” światowej piłki. Argentynie skutecznie piłkę z głowy wybili Niemcy. Można roztrząsać, iż była to wina Maradony (też jestem tego zdania, zresztą pisałem na ten temat już na blogu na długo przed startem turnieju w RPA), ale skoro ktoś jest najlepszy na świecie to selekcjoner mu nie powinien przeszkodzić w zaprezentowaniu umiejętności, czyż nie? Niektórzy twierdzą, że był zmęczony sezonem. A Sneijder i Forlan nie byli? No właśnie.

Czy to ma sens?

Dopełniający finałową trójkę Iniesta i Xavi dostali klasyczne nominacje za tzw. nazwisko. Ten pierwszy przez pół sezonu w ogóle nie grał, ponieważ leczył ciężką kontuzję, a ten drugi niczym szczególnym się nie wyróżnił. Sądzę, że gdyby byli zawodnikami innego klubu, to nie kopnąłby ich taki zaszczyt. Ale tego się już nigdy nie dowiemy.

Przez takie fatalne wybory deprecjonuje się wartość Złotej Piłki. Były czasy, kiedy faktycznie zdobywali ją najlepsi piłkarze na świecie w poszczególnych latach. Wymienić można chociażby Christo Stoiczkowa (notabene również występującego wówczas w Barcelonie), Marco van Bastena, Zidane’a, Brazylijczyka Ronaldo, czy Pavla Nedvěda. Odnoszę smutne wrażenie, że owe czasy bezpowrotnie minęły. Czary goryczy przepełnia fakt, iż do publicznej wiadomości podano wczoraj informację, że gdyby nie zmieniono zasad przyznawania Złotej Piłki i decydowaliby o niej wciąż dziennikarze na całym świecie (a kto jak nie oni ma największą wiedzę na temat piłki) to plebiscyt wygrałby... Wesley Sneijder. Messi byłby czwarty. Leo, why? For Money.